wtorek, 29 sierpnia 2017

Koniec wakacji, czas wrócić do pracy

My


Wakacje się skończyły, wróciliśmy do Turcji, do naszej codzienności więc mogę znowu zacząc pisać. Dzisiaj nie będzie jeszcze nowego przepisu a jedynie podziele się z Wami moimi spostrzeżeniami odnośnie wakacji w Polsce i planami na nadchodzący rok akademicki.
Wakacje minęły nam bardzo szybko i aktywnie, choć pogoda pozostawiła wiele do życzenia tegoroczny pobyt w Polsce będziemy wyspominać wyjatkowo miło. Po kilkuletnich już doświadczeniach z chłodnym początkiem lata, wiem, że wybierając na wakacje czerwiec i lipiec muszę zabrać ciepłe ubrania albo po prostu wyjazd przełożyć na sierpień. Stanowczo cieplej było w sierpniu.
W Tym roku udało się nam pojechać na Mazury, zależało mi bardzo by córki poznały piękno polskich jezior i lasów. Są już na tyle duże by to co zwiedzą zostało w ich pamięci na dłuzej. Rejs statkiem, pływanie rowerami wodnymi było dla nich ogromną frajdą. Udało się nam również uczestniczyć w Festiwalu Kultury Tatarskiej organizowanym przez Związek Tatarów Polskich. 
Córki w tym roku uczyły się pływać i kontynuowały naukę jezdy konnej. Mamy cudowne wspomnienia i plany na następne wakacje.

Stęsknione za domem wróciłysmy do Izmiru gdzie już od `progu` poczułyśmy prawdziwe letnie upały. Ponad 30 stopni za dnia to norma a w nocy temperatura sięga 25 stopni na szczęście lekki wiatr skutecznie chłodzi i sprawie, że odpoczynek na balkonie staje się niezmiernie komfortowy. Nie zapominamy o nawodnieniu organizmu, codzienna porcja wody i owocowo warzywnych koktajli jest naszym niezbędnikiem. Za dnia nie mamy ochoty na jedzenie dopiero wieczorem zaczynamy czuć lekki głód, który zaspokajamy sałatkami i lekkimi przekąskami. 
Ze względu na to iż jest u nas moja mama staramy się pokazać jej Izmir, zabrać w jej ulubione miejsca czyli wszystkie mozliwe bazary, od tych dzielnicowych po duży bazar Kemeralti. Nie mogło zabraknąć również typowego tureckiego wiejskiego śniadania. Jeśli zawitacie do Izmiru polecam Wam śniadanie w Ciceklikoy a miejsce nazywa sie Dagmaran Kahvaltievi. na blogowym FB znajdziecie zdjęcia z tego sympatycznego miejsca. Jeździmy tam od 8 lat, bez względu na porę roku zawsze maja tam pyszne sezonowe śniadanie.




Tureckie śniadanie
My czas mierzymy od wakacji do wakacji. Ze względu na pracę nasz rok zaczyna się we wrześniu , dzieci idą do szkoły a my wracamy na uczelnie. W tym roku planuję zakończyć doktorat więc pracy będzie jeszcze więcej, na szczęście będę też miała więcej wolnego czasu ponieważ obie córki w tym roku będą uczennicami. Starsza jest w ostatniej klasie szkoły podstawowej czyli w czwartej a młodsza w tym roku idzie do pierwszej klasy. Nie wiem czy wiecie ale w tureckim systemie szkolnictwa są 4 lata podstawówki, 4 lata gimnazjum i 4 lata liceum. W tym roku moim wyzwaniem będzie śniadaniówka dla 3 osób, męża i córek. Kupiłam nowe lunchboxy i będę próbowała wypałnić je zdrowymi pysznościami, które posmakują mojej młodszej córce w końcu to będzie jej pierwszy rok ze śniadaniówką. 😊

Postanowiłam również, że w tym roku przygotuję więcej przetworów na zimę. Jak zwykle z Polski przywiozłam dżemy, niestety nie udało mi się kupić leśnych jagód więc mam dżemy z borówki amarykańskiej i malin. Na zimę jak znalazł. Prócz dżemów będe kisiła ogórki i kapuste tak na polski sposób ponieważ moja rodzina właśnie takie lubi najbardziej. Poza tym obiecałam dzieciom, że przygotuje domowy keczup. Domowy keczup z orientalna nutką z TEGO przepisu jest najlepszy jaki do tej pory jadłam. Polecam go szczególnie dzieciom ponieważ jest przede wszystkim zdrowy. Nie zabraknie tez kiszonek na styl turecki, zamrożę również pieczoną papryke, którą dodaję do zupy z soczewicy. W zeszłym roku koleżanka poleciła bym zamroziła fasolkę szparagową ugotowana w pomidorach. W tym roku też taką przygotuję, rzeczywiście to szybkie i prawie gotowe danie dla stęsknionych lata. Jak co roku przewertuję internet i sprawdzę co w tym roku w Polsce zamyka się w słoikach na zimę. Zawsze można znaleźć coś nowego i nietypowego.

A teraz przyznam się Wam do czegoś. Nie pisałam nigdy o tym bo nie czułam takiej potrzeby ale teraz odważyłam sie o tym napisać i pokazać jak radzę sobie z moim małym wakacyjnym problemem jakim jest nadwaga. Co roku po wakacjach wracam do domu z kilkukilogramową nadwagą. Niestety polskie jedzenie tak różne od tego jakie jemy tu w Turcji sprawia ,że dzieje się tak a nie inaczej i po prostu tyję. W tym roku mam 5 kilo na plusie. Na szczęście upały i lekkie letnie potrawy a przede wszystkim duża ilość spożywanych warzyw sprawiła, że bez większego wysiłku straciłam kilogram ale jeszcze 4 kilo przede mną. Powiem szczerze, że nie stosuję diety nie lubię też kiedy się mówi o odchudzaniu, ja po prostu chcę schudnąć wracając do swego naormalnego zdrowego trybu życia. Czy mi się to uda, zobaczymy. Zaczynam od oczyszczenia organizmu. Przez trzy dni od piatku do niedzieli zrobię detoks warzywno - owocowy. Oczywiście czwartek i poniedziałek również będą nieco inne niż zwykle, we czwartek przygotuję się do detoksu odstawiajac używki, w moim przypadku kawę i czarną herbatę i postaram sie pić więcej wody niż zwykle. W poniedziłek zaś zacznę robić wychodzenie z detoksu. Zwykłe wychodzenie może trwac krótko jeden czy kilka dni, ja jednak preferuje długie wychodzenie podczas którego również chudnę. 
Taki detoks wykonuję co najmniej 2 razy w roku i czuję się po nim świetnie. Mam nadzieję, że i tym razem uda mi się przejść go pomyślnie. Trzymajcie kciuki. 
Pozdrawiam i do przeczytania już niedługo.


7 komentarzy:

  1. Super wpis, wspaniała para i rodzinka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię i Pani przepisy i wpisy, miłego tygodnia:)) Gaja

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam :-) to zrzucamy wagę razem według Pani zasad. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za świetny wpis i życzę powodzenia w zrzucaniu kilogramów....a może Pani napisać coś więcej na temat tej warzywno-owocowej diety? Jakich zasad wtedy Pani przestrzega?
    Pozdrawiam serdecznie z Trójmiasta

    marianna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze tyje po wakacjach w Turcji, ledwo dopinam spodnie, no ale cóż, takie pyszne jedzenie. Mój mąż jest chyba rekordzistą, po pierwszych 2 tygodniowych wczasach w Turcji przytył koło 15 kilogramów, na kolejnych starał się już hamować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam twojego bloga jak dobrą książkę :) ciekawy i bardzo smaczny.
    Z wielką przyjemnością czytam o kulturze i obyczajach tatarów i turków, które do tej pory były mi zupełnie obce, choć wasza kuchnia to zdecydowanie moje klimaty :) i na pewno skorzystam z niejednego twojego przepisu.

    Pozdrawiam :)
    Dorota


    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...